Zgodnie ze standardami odbierania człowiekowi godności powinienem się przywitać recytując ile dni nie piję. A więc do dzieła.
O Jezu, Jezu, Jezu (nie może zabraknąć przecież wyższej siły, która pomaga nam maluczkim),
od 3/4 roku nie piję
jestem teraz dobrym człowiekiem, łagodnym jak baranek, pokornym, potulnym, poukładanym i takim cichutkim,
moje serduszko pijanicy się raduje każdym dniem i wołam do was porzućcie drogę zła.
Nie, nie tak. Może bardziej tak.
Cześć, jestem Grzegorz. Nie piję od 276 dni, 18 godzin, 11 minut i 42 sekund.
"witaj Grzegorz - odpowiada chór anielski, witaj"
Teraz zaś być może powinienem przeprosić urażonych klubowiczów. Ale nie przeproszę. Tak jak nie mam zamiaru przepraszać ludzi, którzy chlają jak świnie i robią innym krzywdę za swój brak umiaru.
Racja jest jak dupa, każdy ma swoją. Zamierzam swoją rację uporządkować pisząc o niej. Nie zgadzam się podwójnym odbieraniem człowiekowi godności. Każdy ma prawo do swojej oceny, każdy może ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Cała przeszłość kształtuje nas do tej chwili, w której właśnie jesteśmy.
Nie fajne jest zaś to, że jesteśmy między młotem a kowadłem. Z jednej strony jako docelowa grupa, która ma kupić i skonsumować taniutką w produkcji wódę. Z drugiej jako wymagający opieki i leczenia od momentu wypicia drugiego kieliszka, bo drugi to przecież już nałóg.
Jesteśmy oszukiwani a nasza wrodzona gnuśność pozwala nam dawać się oszukiwać. Gonimy za króliczkiem z plakatu, potem uciekamy przed strachem na wróble. W obu przebieżkach zazwyczaj tracimy coś z siebie.
Pić trzeba umieć. Nie pić też trzeba umieć. Trzeba umieć robić coś dla siebie, z własnej woli a nie z inercji pchnięcia na jakąś drogę, która zawsze musi być czarna albo biała.
A więc do dzieła ;)
O Jezu, Jezu, Jezu (nie może zabraknąć przecież wyższej siły, która pomaga nam maluczkim),
od 3/4 roku nie piję
jestem teraz dobrym człowiekiem, łagodnym jak baranek, pokornym, potulnym, poukładanym i takim cichutkim,
moje serduszko pijanicy się raduje każdym dniem i wołam do was porzućcie drogę zła.
Nie, nie tak. Może bardziej tak.
Cześć, jestem Grzegorz. Nie piję od 276 dni, 18 godzin, 11 minut i 42 sekund.
"witaj Grzegorz - odpowiada chór anielski, witaj"
Teraz zaś być może powinienem przeprosić urażonych klubowiczów. Ale nie przeproszę. Tak jak nie mam zamiaru przepraszać ludzi, którzy chlają jak świnie i robią innym krzywdę za swój brak umiaru.
Nie piję, bo nie piję a piłem bo piłem.
Racja jest jak dupa, każdy ma swoją. Zamierzam swoją rację uporządkować pisząc o niej. Nie zgadzam się podwójnym odbieraniem człowiekowi godności. Każdy ma prawo do swojej oceny, każdy może ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Cała przeszłość kształtuje nas do tej chwili, w której właśnie jesteśmy.
Picie było fajne i nie mam zamiaru nikomu obrzydzać tej czynności.
Nie picie jest fajne i mam zamiar przedstawiać ten punkt widzenia.
Nie fajne jest zaś to, że jesteśmy między młotem a kowadłem. Z jednej strony jako docelowa grupa, która ma kupić i skonsumować taniutką w produkcji wódę. Z drugiej jako wymagający opieki i leczenia od momentu wypicia drugiego kieliszka, bo drugi to przecież już nałóg.
Jesteśmy oszukiwani a nasza wrodzona gnuśność pozwala nam dawać się oszukiwać. Gonimy za króliczkiem z plakatu, potem uciekamy przed strachem na wróble. W obu przebieżkach zazwyczaj tracimy coś z siebie.
Pić trzeba umieć. Nie pić też trzeba umieć. Trzeba umieć robić coś dla siebie, z własnej woli a nie z inercji pchnięcia na jakąś drogę, która zawsze musi być czarna albo biała.
A więc do dzieła ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Zostanie opublikowany po zatwierdzeniu.